Florentyna Grądkowska "Źle wydrukowane życie."

      Cześć!

        Wczoraj czytając książkę "Byliśmy Łgarzami" pomyślałam, że fajnie byłoby zmienić coś w swoim życiu. Tylko co? Założę bloga - pomyślałam. Tu zaczęły się schodki - o czym będę pisać, jak go nazwę... Od roku praktycznie nie rozstaję się z książką, więc to jest "to." Będę pisała recenzje. Nazwa przyszła sama z siebie, dwa słowa, które pierwsze przyszły mi na myśl. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Po powrocie ze szkoły szybko odrobiłam lekcje i zasiadłam do laptopa. Zmieniłam nazwę Instagrama, założyłam nową pocztę i oczywiście blog. Tak więc od dzisiaj jestem Fioletowym Notesem.
     
         Żeby nikogo nie zanudzać pisaniem o sobie postanowiłam odrazu przygotować recenzję. Na pierwszy ogień poszło "Źle wydrukowane życie" Florentyny Grądkowskiej. Dlaczego wybrałam akurat tę książkę? Chciałam przeczytać coś polskiego. Mimo, że pochłaniam książki jedna za drugą, nigdy nie czytałam polskich autorów,  pomijając oczywiście lektury szkolne.



Autor: Florentyna Grądkowska
Tytuł: "Źle wydrukowane życie"
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania:  2013
Ilość stron: 254



Będąc w bibliotece zastawiałam się co przeczytać i wpadła mi w ręce książka o dość dziwnej okładce. Bardzo ciemna czerwień, dwie postacie trzymające się w uścisku na kształt glinianego naczynia, a to wszystko przełamane śnieżno-białym tytułem. Postanowiłam więc brnąć dalej i przeczytałam co jest na tylnej okładce:
"Źle wydrukowane życie przedstawia historię przyjaźni, która przerodziła się w wielką, lecz nie do końca szczęśliwą miłość. 

Powiesz, że „miłość” może być szczęśliwa lub nieszczęśliwa, że nie ma nic pomiędzy, ale w tym przypadku było inaczej. Lili i Maks byli sobie przeznaczeni, ale w ostatniej chwili los zmienił zdanie i postanowił ich rozdzielić. 

Leżałam na dywanie, zupełnie tak jak Karolina kilka dni temu. Nie miałam siły się ruszyć, płakałam tak długo aż zabrakło mi łez. Udało mi się usiąść, rozejrzałam się po pokoju. Na nocnej szafce stał Tymbark, którego wcześniej tam nie było. Musiałam go nie zauważyć. Usiadłam na łóżku i chwyciłam butelkę do ręki. Pociągnęłam zawleczkę i już chciałam się napić, ale coś przykuło moją uwagę. Mała kartka złożona na pół. Odstawiłam napój i chwyciłam papier, rozłożyłam go i od razu poznałam niestaranne pismo Maksa.

“Never say goodbye, never say goodbye
Holdin' on - we got to try
Holdin' on to never say goodbye”

Bon Jovi.

Chwyciłam komórkę i zorientowałam się, że nie należy do mnie. Na ekranie wyświetlił się napis oznajmujący, że bateria jest słaba…"




Po przeczytaniu opisu wiedziałam, że muszę ją wziąć.
Książka opowiada o dwójce przyjaciół - Lili i Maksie. Znają się od zawsze. Żyje im się dobrze, można powiedzieć, że sielanka. Do czasu kiedy w szkole pojawia się model - Maciej Nowicki. Tu zaczynają się problemy. Z każdym dniem przyjaciele coraz częściej się kłócą, a nowe sekrety wychodzą na jaw. Lili nie ma pojęcia że wkrótce jej poukładane życie przewróci się do góry nogami. Jaką rolę odgrywa w tym Maciek?




Książka okazała się bardziej wciągająca niż myślałam-przeczytanie jej zajęło mi kilka godzin. Bardzo podoba mi się styl pisania autorki. 250 stron, duża czcionka i nietypowa fabuła - szybko poszło. Jest smutna, sądzę, że większość osób uroni niejedną łzę. Kończy się dość dziwnie, bo ostanie zdanie zmienia wszystko. Co prawda podejrzewałam taki koniec, ale czym bliżej finału tym bardziej nie chciałam w niego wierzyć! Czuję po niej niedosyt i z chęcią przeczytałabym drugą część, ale z drugiej strony obawiam się że wyszłoby z  tego przereklamowanego, przeciętnego i żałowałabym że to przeczytałam.

Ulubiony cytat z książki: 
"- Wiesz co, Lajla? Nawet gdybyś powiedziała mi szczerze, że mnie kochasz, ale tak szczerze, z całego serca to ja i tak bym ci nie uwierzył.
- Nie rozumiem? - próbowałam za nim nadążyć.
- Powtarzasz mi, że mnie kochasz tak często, że dla mnie twoje "kocham" brzmi bardziej jak "czekolada" albo "tymbark".


MOJA OCENA
Fabuła                                     7,8/11
  Spodziewałam się typowego romansidła nie wybiegającego zbytnio poza schemat, tymczasem książka okazała się bardziej nietypowa niż sądziłam.
Styl pisania                             9-1/11
 Dlaczego "-1" a nie po prostu "8"? "Choć" zamiast "chodź" w zdaniu "- Choć tu, usiądź na krześle.-Wskazałam na przewrócony fotel z kółkami" ukuło mnie w oczy tak mocno że pieką do tej pory.
Kreacje bohaterów                  9/11
Brakowało mi w nich autentyczności, szczerości, czegoś dzięki czemu moglibyśmy wejść w skórę bohaterki.

Podsumowując                          8/11

Polecam / nie polecam *
*niepotrzebne skreślić




Udostępnij ten post

4 komentarze :

  1. Zakładając bloga też chciałam pisać o książkach, ale moją pasją jest moda, więc żałożyłam bloga o modzie, ale mało w nim mody i właśnie tak się zastanawiam.. zacząć pisać o książkach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak na marginesie to baaaardzo mnie zachęciłaś do książki. :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Moim zdaniem jeśli delikanie to połączysz może wyjść fajnie. Tylko żeby nie wyglądało to tak jakbyś robiła to na siłę aby przyciągnąć jak najwięcej ludzi.

      Usuń
    3. Moim zdaniem jeśli delikanie to połączysz może wyjść fajnie. Tylko żeby nie wyglądało to tak jakbyś robiła to na siłę aby przyciągnąć jak najwięcej ludzi.

      Usuń