"Między życiem, a życiem" - Jessica Shirvington

Hej!

Ta książka została polecona mi przez osobę na Instagramie, więc kiedy tylko ją zobaczyłam w bibliotece od razu wypożyczyłam, odkładałam ją na później, aż zapomniałam, że jest na półce. Ostatnio sobie przypomniałam i od razu zaczęłam czytać. Dlatego z dumą zapraszam do recenzji "Między życiem, a życiem".







Autor: Jessica Shirvington
Tytuł: "Między życiem, a życiem"
Tytuł oryginału: "Between the Lives"
Data wydania w Polsce: 11 maja 2015
Data wydania oryginału: 1 maja 2013
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 288






Nie jestem zachwycona okładką. Powiedziałabym, że jest brzydka, ale ma coś w sobie. Nie wiem co to jest, ale to dobrze. Niestety nie jest fotogeniczna, więc trochę zajęło mi zrobienie jej dobrego zdjęcia, chociaż moim zdaniem i tak nie jest zbyt korzystne. Oryginał też nie bardzo mi się podoba. Wygląda bardziej jak na plakat z filmu niż okładkę. Moim skromnym zdaniem obie nie są trafione, ale co ja mogę zrobić? Nic. Tutaj sprawdza się powiedzenie: "nie oceniaj książki po okładce".
Chciałabym zwrócić uwagę jeszcze na mało istotny szczegół - kartki. Są bardzo grube przez co przyjemnie czytało mi się tę książkę. Wiem nikogo to nie obchodzi, ale ja zawsze zwracam uwagę na strony.









"Jest inna niż wszyscy.

Od kiedy pamięta, żyje podwójnie.
Co 24 godziny następuje przeskok z jednego życia do drugiego, z jednej tożsamości do drugiej, z bogatego Wellesley do skromnego Roxbury.

Sabine z Wellesley ma wszystko, czego tylko pragnie. Imponujące przyjaciółki, drogie ciuchy, rewelacyjne stopnie w szkole i chłopaka, którego wszyscy jej zazdroszczą. Przyszłość wygląda różowo.

Sabine z Roxbury ma niezamożnych rodziców i wykolejonych przyjaciół – a kiedy jej tajemnica wychodzi na jaw, perspektywy jeszcze mocniej się zawężają. Lecz dzięki temu spotyka Ethana. Jest wspaniały, intrygujący, przyprawia o zawrót głowy.

Powieść Jessici Shrivington – pasjonująca, zabawna, skłaniająca do wzruszeń – to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy choć czasem myślą, że jedno ułożone życie zdecydowanie im nie wystarcza. Zobaczcie, co mogłoby się stać, gdyby wasz sen o podwójnej tożsamości nabrał rzeczywistych kształtów... "


Opis intryguje, prawda? Na początku bałam się, że to będzie coś w stylu "Każdego dnia". W sumie nie chodziło mi o fabułę, a bardziej o styl pisania który mi się nie podobał, ale miałam również wielkie oczekiwania. Na moje szczęście styl autorki przypadł mi do gustu i mogłam się tylko rozkoszować tą powieścią. 

Historia okazała się dla mnie strzałem w dziesiątkę! Czytając moment dość ważny w życiu Sabine z Roxbury nie mogłam sobie wyobrazić tego smutku, żalu i rozczarowania w jednym momencie. Czułam jakby w środku tyle emocji, a zarazem jakbym była z nich wypruta. To z jednej strony było okropne uczucie, a z drugiej byłam zdumiona, że można przeżyć coś takiego przez słowa. to było genialne.

Czasami miałam wrażenie, że Sabine miała wybrane swoje idealne życie i nie ważne co by się w nim działo, ona nie chce wracać do tego drugiego. Dopóki nie zdała sobie sprawy, że to drugie też ma dużo zalet. Końcówka była rozbrajająca, ale to co mówiła przywodziło mi na myśl "Titanic'a", a to z kolei nie było zbyt przyjemne. No, ale trzeba się przyznać więc to zrobię - popłakałam się. To wszystko przez to zakończenie...

Przez całą książkę zdawało mi się, że autorka skupiała się na życiu Sabine z Wellesley. Jasne, w Roxbury działo się dużo, ale nie wiemy o niej praktycznie nic, oprócz tego kto był jej znajomym i kim są jej rodzice oraz to, że jej siostra lubi króliki. Super...  Po prostu sądzę, że zaniedbała jej historię, a wybrała sobie za to tę drugą "lepszą". 

Dobrze, że w jakimś momencie książki nie było czegoś w stylu: "Zakochałaś się? Wybierz sobie życie w którym chcesz żyć i bądź szczęśliwa!" Wtedy chyba przestałabym to czytać, na szczęście nie musiałam. 

Podsumowując, "Między życiem, a życiem" to pełna emocji książka. Jednakże uważam, że bohaterowie byli troszeczkę zaniedbani i mogliby być lepiej dopracowani. Ogólnie pomysł mi się podobał dlatego dostaje ode mnie 8/11. Myślałam, że będzie to lepsza nota jednak po dokładnej analizie sądzę, iż ta powieść ma kilka wad  nad którymi warto by było jeszcze popracować. Nadal uważam, że jest świetna i za mało znana jak na tak dobrą historię.

Ulubione cytaty:

"Zmiany czasem onieśmielają. Ale nie ma sensu trzymać się czegoś kurczowo tylko dlatego, że przeraża nas perspektywa skoku naprzód. Kiedy człowiek się odważy, raczej rzadko ogląda się wstecz. Trzeba tylko trafić na właściwy moment."


Ocena

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Ja też zwracam uwagę na strony! Uwielbiam białe (chociaż te żółte niby bardziej ekologiczne, ale ja wolę "przejrzysty" aesthetic...) i grube również :) A w ogóle, to śmiesznie oceniasz, nie spotkałam się jeszcze ze skalą 1-11 ;)
    Pozdrawiam
    Paulinka z
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to nie lubię białych, znaczy jak są tą są, ale trochę kują w oczy.
      Ta skala powstała w dosyć spontanicznie, ponieważ stwierdziłam, że nie chcę być taka jak inny. Zdenerwowałam się i tak powstała ta skala. :)
      Pozdrawiam,
      Natalia ;)

      Usuń
  2. Nie mialam jeszcze stycznosci z ta ksiazka :) Pora chyba to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń