Recenzja | "Will Grayson, Will Grayson" - John Green, David Levithan





Hej!

Jeszcze dwa weekendy i szkoła. Staram się myśleć, że zostały jeszcze aż dwa weekendy i kilka dni, a do tego pierwsze kilka dni szkoły zwykle nie są takie złe. Róbcie to samo, to pomaga. Dzisiaj przygotowałam recenzję książki autora, którego kocham oraz tego którego nie cierpię. Zapraszam!








Autorzy:  John Green, David Levithan
Tytuł: Will Grayson, Will Grayson
Tytuł oryginału: Will Grayson,, Will Grayson
Data wydania w Polsce: 5 marca 2015
Data wydania oruginału: 6 kwietnia 2010
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 368








Polska okładka jest świetna! W ogóle uwielbiam te wydania książek Johna Greena, a ta oczywiście nie jest wyjątkiem. Jest minimalistyczna i bardzo ładnie wygląda, nie tylko w rzeczywistości, ale także na zdjęciach. Patrzę na nią, szukam niedoskonałości, a ich nie widzę. 
Niestety oryginał nie jest powalający, mogę powiedzieć, że mi się nie podoba. Fajne jest jedynie to złączenie nazwisk głównych bohaterów. Nawet kolorystyka nie podoba mi się. 






"Pewnego zimnego wieczoru w Chicago przecinają się ścieżki dwóch Willów Graysonów. Nazywają się tak samo, ale do tej chwili żyli w zupełnie różnych światach. Teraz ich życie rusza w całkiem nowym i nieoczekiwanym kierunku. Po drodze jest miejsce na przyjaźń i miłość, muzykę i futbol, a emocjonalna plątanina znajduje kulminację w najbardziej szalonym i spektakularnym musicalu, jaki kiedykolwiek wystawiono na deskach licealnych scen."

Zamysł na tę książkę jest ciekawy i dobrze wykonany. Jeśli mam być szczera, to też chciałabym znaleźć i poznać osobiście osobę o tym samym imieniu oraz nazwisku. To byłoby bardzo ciekawe. Wyobrażacie to sobie? Rozmawiacie z osobą,  która nazywa się tak samo ja Wy, ale to kompletnie ktoś inny, ma inne zainteresowania oraz całe życie. Świetna sprawa. Jak już mówiłam pomysł jest dobrze wykonany, ale podobało mi się 3/4 książki. 2/4 Johna  i 1/4 Davida. 

Część Davida Levithana 

Ta część podobała mi się o wiele mniej, ale spodziewałam się tego, bo nienawidzę jego stylu pisania. Chociaż ciekawe było to, że każde zdanie zaczynał małą literą, aby podkreślić to jak czuje się główny bohater to wszystkie wykreowane przez niego postacie były słabe oraz mało wyraziste, słabe i po prostu nudne. Podobało mi się kiedy jeden z bohaterów - tych Johna Greena - przyjeżdżał do Willa Graysona, bo wtedy było jakoś inaczej. Fajniej. Może przez to, że ta postać była bardzo pozytywna, no dobra przyznaję, podobał mi się jego związek, był bardzo zabawny. Może to Was zdziwić, może nie, ale polubiłam Maurę i szkoda, że było jej tak mało.  Niestety. Jednak pod koniec książki nie było już tak źle i muszę przyznać, że nawet mi się spodobało.

Część Johna Greena

Tak, nie mylicie się tutaj będą same "Ochy" i "Achy". Bohaterowie byli cudowni! Jak zwykle w jego książkach, które do tej pory czytałam. Zauważyliście, że tworzy on postaci wyraziste, zawsze mają w sobie coś ciekawego, może to być zwykły nawyk, czy zasady jakimi się kierują sprawiają, że są wyjątkowe? Zupełnie jak prawdziwi ludzie i to chyba to urzekło mnie w jego powieściach.Oczywiście uwielbiam Grubego, ponieważ był bardzo pozytywny, pomimo swoich problemów. Bardzo otwarcie wyrażał swoje zdanie i to w konkretny sposób. Will Grayson też przypadł mi do gustu, podobało mi się to w jaki sposób jego rodzące się uczucie zostało ukazane. Nie zapominajmy o Jane, która oczywiście też była wspaniała. Chciałabym móc walić spoilerami na prawo i lewo, ale nie zrobię tego, bo sama nie chciałabym ich czytać.

Podsumowując, Will Grayson, Will Grayson to bardzo ciekawa powieść, która w zabawny sposób przedstawia temat homoseksualizmu. Humor jaki w niej panuje bardzo mi się podobał. Mimo, że nie lubię Davida, udało mi się do niego przekonać w tym wydaniu, ale nie zamierzam sięgać po inne jego dzieła. Oczywiście John Green okazał się cudowny. Świat jaki wykreowali był bardzo fajny, a książkę przyjemnie się czytało. Polecam zapoznanie się z tą pozycją, bo warto.

Ulubione cytaty:

"Świetne zdjęcie. Wyglądasz jak w rzeczywistości - mówię. I to prawda. [...] - Człowiek  nie wie, jak rzeczywiście wygląda, rozumiesz? Kiedy patrzysz na siebie w lustrze, wiesz, że patrzysz na siebie, więc odrobinę pozujesz. I dlatego tak naprawdę nie znasz swojego prawdziwego oblicza. Ale ty... tak właśnie wyglądasz."

"ja, dający mamie rady w kwestii miłości to trochę jak złota rybka ucząca ślimaka latać."

Moja ocena


Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. Muszę ją wreszcie przeczytać! :D
    http://lowczyniksiazekk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tylko jedną książkę Greena - Gwiazd naszych wina - i zdecydowanie mam ochotę na więcej, także po tę pozycję też kiedyś sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedyna książka Greena (pośrednio) do której nie mogę się zabrać. Albo znajdę inną, albo nie ma jej nigdzie. Ale po Twojej recenzji widzę że warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Bierz się za nią jak to będzie możliwe. Bardzo mi miło, że Cię zachęciłam do przeczytania. Koniecznie daj znać kiedy ją skończysz. :)

      Usuń
  4. Hej! Nominowałam Cię do LBA, tutaj znajdziesz szczegóły: http://books-lover.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-award-1.html

    OdpowiedzUsuń