Recenzja | "W śnieżną noc" - Mauren Johnson, John Green, Lauren Myracle



Hej!

Dziś, po raz pierwszy od bardzo dawna, na blogu recenzja. Już nie mogę się doczekać, bo szczerze się za tym stęskniłam. Książką o której dzisiaj Wam opowiem jest "w śnieżną noc". Czytałam ją w święta aby poczuć ten klimat oraz z nadzieją, że będzie lepsza od "podaruj mi miłość....".



Znalezione obrazy dla zapytania w śnieżną noc




Autorzy: Mauren Johnson, John Green, Lauren Myracle 
Tytuł: "W śnieżną noc"
Tytuł oryginału: "Let it snow. Three holiday romances"
Data wydania w Polsce: 2014
Data wydania na świecie: 2008
Wydawnictwo: Bukowy las
Ilość stron: 336










Polskie wydanie jest o niebo lepsze od oryginału. Wersja polska jest klasyczna dla książek Jana Zielonego - białe tło, a na nim jakoś obrazek. Zawsze mi się to podoba, a ta okładka nie jest wyjątkiem. Do tego wiecie, że bardzo lubię minimalizm, więc to jest cudeńko jak dla mnie. 
Nie wiem, która z tych okładek to oryginał, więc daję dwie. Ta pierwsza w ogóle nie przypadła mi do gustu, chyba po prostu nie lubię jak okładkę zajmuje cały obraz. Czasami są wyjątki, ale tu nie. Bądźmy szczerzy, to nie wygląda jak okładka bestsellera tylko praca konkursowa. Druga mi się podoba, ale nie jest jakaś niesamowita, ale jest minimalistyczna to już duży plus. Po prostu nie wyobrażam jej sobie na żywo.


                           Let It Snow: Three Holiday RomancesZnalezione obrazy dla zapytania let it snow three holiday romances




"Punktem wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie zasypuje miasteczko Gracetown. Na tle lśniących białych zasp pięknie prezentują się prezenty przewiązane wstążeczkami i kolorowe światełka połyskujące w nocy wśród wirujących płatków śniegu.

Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne ustronie. A przynajmniej tak się wydaje… Bo przecież przedzieranie się z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje, że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się wszystko…"




Podróż wigilijna - Mauren Johnson

To chyba moja ulubiona historia, a o czym jest? Opowiada o pewnej dziewczynie, której rodzice wylądowali w więzieniu, a ona zmuszona jest wsiąść w pociąg i pojechać na Florydę do dziadków. Niestety los nie jest łaskawy - przez śnieg pociąg się psuje. Dziewczyna postanawia z niego wysiąść i dociera do Waffle House, a tam poznaje pewną osobę z którą idzie dalej.

To opowiadanie bardzo mi się podobało. Było bardzo świąteczne mimo, że nie było tam dużo opisu świąt. Wątek miłosny w nim był po prostu uroczy, a ja chciałabym kiedyś poznać takiego Stuart'a. Główna bohaterka mnie nie irytowała, co jest bardzo na plus, bo zdaje mi się, że mało do tego brakowało, ale tak się nie stało. Wręcz przeciwnie - polubiłam ją, a nawet odnalazłam trochę siebie.


Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy - John Green

Tobian, Diuk, JP siedzą sobie na kanapie i oglądają filmy o Jamesie Bondzie, co chwilę muszą jednak przerywać seans, bo z powodu śnieżycy rodzice Tobiana nie są w stanie wrócić do domu na święta. Nagle dzwoni ich kolega mówiąc, że w Waffle House jest masa chderleaderek. Oczywiście zgadzają się, a Duik jest przekonana wielką porcją placków ziemniaczanych. Ale nie ma łatwo! Muszą wziąć twistera i dotrzeć na miejsce pierwsi oraz, oczywiście trzeba przedrzeć się przez kilkumetrowe zaspy śniegu. 

To chyba najzabawniejsze ze wszystkich opowiadań. Wiem na pewno, że po nim zacznę mówić "upośladek". Bardzo polubiłam głównych bohaterów, nie byli przerysowani, ale mieli w sobie TO COŚ. Coś co zawsze jest w książkach Green'a. Co prawda nie jest to moje ulubione opowiadanie, co dziwne, bo jest przecież John Green. Wątek miłosny zaczyna się rozkręcać dopiero pod koniec, ale to dobrze, ponieważ uważam, że gdyby był od początku trochę zepsułoby to efekt. 


Święta patronka świnek - Lauren Myracle

Addie właśnie zerwała z chłopakiem z Jebem, bo go zdradziła. Tak, dobrze napisałam. Z pomocą przychodzą jej przyjaciółki i przypadkiem dochodzi do spięcia miedzy nimi. Zauważają, że Addie jest trochę samolubna oraz lubi zwracać na siebie uwagę. Dziewczyna chce udowodnić, iż nie myśli tylko o sobie podejmuje się odebrania malutkiej świnki morskiej, bo co może pójść nie tak, skoro przyklei karteczkę z przypomnieniem na bluzce do pracy?

To podobało mi się najmniej. Nie lubiłam głównej bohaterki. Wydawała mi się sztuczna i niemiła. Jednak trochę jej współczułam. Wszystko ją przytłoczyło, ale na szczęście mogła wreszcie zauważyć swoje błędy i je naprawić. Ze strony na stronę lubiłam ją coraz bardziej. A co do Jeba ( Co to za imię? Nie mogę się przestać śmiać) był cudowny, też chcę kogoś takiego... 

Końcówka bardzo mi się podobała - wszyscy spotkali się w Starbucksie. Fajnie było poczytać o nich kiedy wszystko zostało wyjaśnione. 

Podsumowując, W śnieżną noc to idealna książka na święta, Od niej udzielił mi się ten nastrój i mam nadzieję, że za rok przeczytam te opowiadania lub coś równie ciepłego i miłego. Miałam kilka zastrzeżeń, ale po dogłębnej analizie stwierdzam, że jest do czego wracać, bo to świąteczny raj dla maniaków młodzieżówek. 


Ulubiony cytat: 

"-POWIEDZCIE MU CO WŁAŚNIE ROBILIŚCIE!
- Hm - powiedziałem. 
- Całowaliśmy się. - [...]
- Jesteście gejami? - zdziwił się Keun,
- JA JESTEM DZIEWCZYNĄ.
- No, to tak jak on."

Moja ocena

Czytaliście? 
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

Udostępnij ten post

5 komentarzy :

  1. Polskie okładki książek Johna Greena są bez porównania najlepsze ♥ A W śnieżną noc to jedyna jego książka, której jeszcze nie czytałam. Może na następne święta mi się uda ;P

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To konieczność jeżeli chodzi o świąteczne książki młodzieżowe! Muszę też przyznać, że bałam się, bo czytałam wcześniej "12 świątecznych opowiadań", a tam nie było nic o świętach.

      Usuń
  2. A miałam czytać w Święta. Nadrobi się :)
    Lubię bardo tę książkę za klimat i humor. John Green oczywiście, jak dla mnie spisał się najlepiej.
    Zaczytanego Nowego Roku!
    MÓJ BLOG - zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tu u Ciebie ładnie na tym blogu! Aż miło popatrzeć i pozwiedzać ^^
    Co do książki, czytałam ją bodajże niedługo po premierze i do tej pory dobrze wspominam. Rzeczywiście nadaje się w sam raz na zimowe wieczory, jest lekka i przyjemna, a w dodatku, z czym się z Tobą całkowicie zgadzam, polskie wydanie jest o niebo lepsze!

    http://guide-to-the-world-of-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń