Recenzja | "Grając w miłość" - Abbi Glines

Hej!

Dawno nie pisałam wstępu dlatego troszeczkę wyszłam z wprawy. Chciałam tylko powiedzieć, a raczej przeprosić za brak postów w tym tygodniu. Dlaczego ich nie pisałam? 1. Cały weekend był rodzinny i nie miałam czasu. 2.NAUKA. Jak wiecie, koniec roku szkolnego się zbliża, co oznacza poprawki. Kilku moich nauczycieli ma wątpliwości do ocen, a nie którzy twierdzą, iż mają ich za mało i robią kartkówki, sprawdziany, zbierają zeszyty, każą robić plakat lub pisać referat. Dlatego nie miałam czasu na pisanie, a co najgorsze - na czytanie. Do tego, przez kilka dni miałam kaca książkowego, nic mi nie wchodziło. Chyba się go pozbyłam, bo kiedy dziś się obudziłam miałam ochotę coś przeczytać. Trzymajcie kciuki!
Trochę długi ten wstęp, więc już więcej nie piszę. Zapraszam do recenzji "Grając w miłość" - Abbi Glines.



Autor: Abbi Glines
Tytuł: "Grając w miłość"
Tytuł oryginału: "Take a Chance"
Data wydania w Polsce: 1 lipca 2015
Data wydania na świecie: 25 stycznia 2014
Cykl: Rosemary Beach (7), Chance
Tom: 1
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 234








Poprzednie zrecenzowane książki Abbi Glines:

Uwielbiam naszą okładkę. Kolejny raz to powiem o tym, że jest dla mnie idealna. Jest minimalistyczna, w zimne kolory, taka delikatna i do tego widać na niej emocje. Mogłabym na nią patrzeć i patrzeć, nie to co z oryginałem, który jest brzydki. Wygląda jak z 2005 roku, niezbyt ciekawie... Ta dziewczyna przypomina mi taką, która grała w "Step up 2". Oczywiście wybieram okładkę polską, ale muszę przyznać, iż  się poprawili, bo jak pomyślę o oryginalnej wersji "Jesteś za daleko" to przykro mi się robi Abbi Glines.





"Harlow jest piękną i niedoświadczoną dziewczyną. Gdy zakochuje się ze wzajemnością w zabójczo przystojnym Grancie Carterze, nawet nie domyśla się, jak trudna czeka ich miłość.

Podczas nieobecności ojca, Harlow musi mieszkać ze swoją siostrą Nan. Obie szczerze się nienawidzą, ale starają się unikać konfliktów. Wszystko zmienia się w chwili, gdy pewnego dnia z sypialni Nan wychodzi Grant...Grant szczerze żałuje tego romansu i zrobiłby wszystko, aby odzyskać 
Harlow. Jednak dziewczyna nie chce dać mu kolejnej szansy.

Czy istnieje jeszcze nadzieja na odzyskanie Harlow? Czy dziewczyna będzie potrafiła wybaczyć i znów pokochać Granta? Jak zakończy się ta intrygująca gra?"

Zacznę od tego, że jestem wielką fanką tego jak pisze Abbi Giles, ale to już chyba wiece. Mam tę książkę od lutego i jak zwykle wzięłam ją nie patrząc na to co mam w planie przeczytać...

Ta książka zaskakuje. Nie mówię, że to jest jakieś arcydzieło. Po prostu kilka tajemnic wychodzi na jaw. I to jakich! Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście lub to robiliście to jestem pewna na 98,3% nie byliście w stanie przewidzieć co to jest. Nie chcę spoilerować, dlatego nie napiszę, chociaż bardzo tego chcę. 

Powieść byłaby dość przewidywalna gdyby nie wyżej wspomniane tajemnice. Jednak nie rozumiem zakończenia. Było moim zdaniem troszeczkę bez sensu. Chodzi mi o tok myślenia bohaterów. Był dla mnie niezrozumiały. Wiadomo jak musi się skończyć skoro jest kolejna część.

Co mnie zdenerwowało w tej książce to początek był świetny. Na prawdę genialnie się czytało, język świetny, historia genialna. Jakoś w środku książki, kiedy się pogodzili zaczęło się psuć. Jak dla mnie było za dużo czegoś uprawiana marchewki. Serio, potem myślałam, że ich związek opiera się tylko na tej rzeczy. Niezbyt mi się taki obrót spraw podobał. Potem było lepiej i znowu to samo. Pod koniec też było tego wiele, bo tak była pocieszana, ale nie martwcie się ostatnie 10 stron jest bez tego i to chyba najlepsze w całej powieści.

Bohaterowie byli w porządku. Nie polubiłam Adama, ale tak chyba miało być, chociaż jest bardzo miły. Coraz bardziej nie lubię Nan, lecz to chyba do przewidzenia. Trochę irytowała mnie postać głównej bohaterki w niektórych momentach. Miała być taka niewinna, skromna, delikatna i skryta, ale autorka momentami przekraczała tę granicę. A Harlow stawała się irytującą, słabą postacią. Trochę się na niej zawiodłam.

Podsumowując, to bardzo fajna, lekka książka. Miło się ją czytało, ale Abbi Glines trochę popłynęła w swoje fantazje, co mi się nie podobało. Niezbyt też polubiłam główną bohaterkę, która była przesadzona. Jednak niech to Was nie zniechęca od sięgnięcia po tę powieść, bo ogólnie była fajna. Mam wrażenie, że to najsłabsza z całego cyklu, co nie zmienia faktu, iż bardzo chcę przeczytać kolejną część, której nie mam na półce - niestety. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać.


Ulubione cytaty:

"- Na tym świecie są trzy rodzaje kobiet. Jedne zedrą z ciebie ostatnia koszulę i zostawią cię z niczym. Drugie chcą się tylko zabawić. I trzecie, dzięki którym życie nabiera sensu. Tylko one... właściwe kobiety to takie, które biorą tyle ile dają, a ty nigdy nie masz dość. Gdy je stracisz, przestajesz być sobą"

"Martwisz się, że Cię skrzywdzę, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to ty trzymasz w ręku wszystkie karty, słonko. Całą talię."

Moja ocena


Tak się zastanawiam czy zrobić "Fioletowy tydzień" gdzie przez 5 lub 7 dni codziennie dodawać posty. Co myślicie? Koniecznie dajcie znać. A najważniejsze, co sądzicie o tej książce, autorce, całej serii i postaciach?


Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Mam w planach twórczość tej autorki, ciekawe jak się będzie podobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, ale zacznij "O krok za daleko". Sądzę, że może Ci się spodobać, ale przygotuj się - autorka lubi fantazjować...

      Usuń
  2. Ja bym tej okładki minimalistyczną nie nazwała niestety. Typowa newadultówka, trochę sztampowa, aczkolwiek masz rację, że nie aż tak bardzo jak w wydaniu oryginalnym.

    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń